top of page
Zdjęcie autoraZbrodnie Prowincjonalne

SMS-y zza grobu (Lechitów 2010)



Jeśli kiedykolwiek dostaniecie SMS od kogoś, kto twierdzi, że postanowił wyjechać na zawsze, żeby z dnia na dzień zmienić swoje życie i prosi, żeby go nie szukać, od razu biegnijcie na policję. Bo prawdopodobnie jest to SMS zza grobu. Taki jak te z Lechitowa.


Co robić w maleńkiej wiosce, w której domy rozpadają się ze starości i nie ma dokąd pójść ani z kim pogadać, kiedy w domu jest przemoc, albo kiedy w małżeństwie się nie układa… A gdyby tak rzucić to wszystko w diabły i uciec? Niektórzy chwytali się różnych okazji, wyjeżdżali, odgrażali się, że nigdy już nie wrócą na wieś. Ale później proza życia zmuszała ich do powrotu.

Tak było w przypadku Agnieszki. 23-letnia kobieta, ładna, czarnowłosa, pełna życia niespecjalnie pasowało do Lechitowa. Znajomi określali ją jako imprezowiczkę i flirciarę.


Agnieszka już tutaj nie mieszka

12 listopada Agnieszka wyszła po cukier i nie wróciła. Jej rodzina poczuła się nie tyle zaniepokojona, co wściekła. Nie był to pierwszy raz, kiedy 23-latka opuściła Lechitów. Po pewnym czasie przyszedł SMS, w którym dziewczyna pisała, że jest w ciąży, zamieszkała z chłopakiem i nigdy nie wróci na wieś. Rodzice trochę się zdenerwowali, ale przyjęli jej decyzję do wiadomości.


Justyna odeszła w nocy

Justyna miała 26 lat i wiodła zdecydowanie bardziej ustatkowane życie niż Agnieszka. Miała męża, dziecko, utrzymywała bliskie kontakty z rodzicami. 14 grudnia 2010 jej mąż, Dominik, powiedział swojej teściowej, że jego żona wyjechała w nocy do swojego kochanka. Porzuciła jego i dziecko, żeby wyjechać z innym mężczyzną. Wkrótce sama to zresztą potwierdziła, wysyłając mężowi i matce SMS-y. Pisała, że odchodzi, że ma dość, że teraz to Dominik ma się zająć dzieckiem. Mężczyzna był zdruzgotany. Matka Justyny czuła, że coś jest nie tak.


Co się wydarzyło w Lechitowie? O tym w odcinku "SMS-y zza grobu".



Źródła


Comments


bottom of page